Po opisach i po pierwszych minutach nie spodziewałem się czegoś wartościowego, raczej kolejnego bzdetu typu "Gwiezdne wrota" strawnego tylko dla nastolatka, pełnego przesterowanego średniowiecza, starożytnych sekretów, potężnych klejnotów i magicznych zaklęć. A tymczasem... Nienachalne motywy fantasy, jakby lekko tylko zaznaczone, zabawa przejściami rzeczywistości, przy tym role A.T., Ferrisa i Rebo zagrane z cudownym przymrużeniem oka - reżyser wyraźnie daje znać, że się z nami bawi, absolutnie nie domaga się brania prościutkiej w sumie intrygi na poważnie. Do tego motywy iście Matrixowskie i estetyka z lat 80. Końcówka tandetna, ale nie czepiajmy się szczegółów. W sumie niezła uczta po-mo dla miłośników zabawy gatunkami.