Gdy wkurzony Gamble odchodzi ze SWAT-u od razu jak na talerzu można wydedukować, że będzie bruździł w dalszej części filmu. To samo TJ ze zniknięciem do kibla po tajskim żarciu. Do tego nienajwyższych lotów epizod o Polakach i typowe pompatyczno-amerykańskie zakończenie. Po całodobowej charówie ekipa, choć nie musi, bez mrugnięcia okiem, niczym superbohaterzy z komiksu, jadą do kolejnej akcji.